Kiedy będziemy bezpieczniej żeglować?

Słysząc ciągle o coraz to nowych wypadkach żeglarzy na wodzie nie sposób przejść obok tego obojętnie. Czasami jest to zwykły zbieg okoliczności, nadmiernie rozdmuchany przez radio, prasę i telewizję. Bo jak inaczej nazwać nagonkę na biednych żeglarzy, którym podczas rejsu popsuł się ster a silnik odmawia posłuszeństwa?

Ale są też wypadki o których słysząc aż krew się gotuje! Starsza pani bez żeglarskiego doświadczenie wypożycza mały jacht (w końcu nie trzeba patentów) i zabiera na pokład swoje wnuczki... Pierwszy silniejszy podmuch, jacht się wywraca a cała żeglarska przygoda kończy się cudownym zbiegiem okoliczności bez większej szkody...

Ale przypadek gdy na szkoleniu żeglarskim załoga wypływa na wzburzony, sztormowy Bałtyk... bo chcieli zaliczyć trudne warunki. Podarte żagle, uszkodzony ster i silnik... Gdyby nie pomoc służb ratownictwa morskiego kto wie jak skończyłaby się taka przygoda.

Panowie żeglarze, mam wrażenie, ze czasami przez takie wybryki co poniektórych osób tracimy my wszyscy... wszyscy którzy kochają wiatr, wodę, żagle i bezgraniczną wolność.