Żeglarstwo w sądzie

Niestety, sprawy zawodowe zaważyły na tym, że zaniedbałem trochę swojego bloga. Winien jestem wam - wiernym czytelnikom wyjaśnienia jak zakończyły się sądowe potyczki z jedną z agencji żeglarskich. O co chodziło? Wszystkich zainteresowanych odsyłam do posta poniżej.

Otóż wyrok sądowy zapadł i mówiąc w prost - jest on jak najbardziej dla mnie korzystny. Sąd uznał wszystkie moje argumenty i całkowicie "zmiażdżył" wszelkie wnioski firmy czarterowej.

Jakie stąd płyną wnioski? Jak najbardziej pozytywne - sądownictwo w naszym kraju zmienia się. Nie ma co się bać, po prostu trzeba walczyć o swoje, nawet jak nasze kochane żeglarstwo przenosi się na salę sądową. Trzeba mieć świadomość, że jest to bezwzględna gra w której nie ma miejsca na sentymenty. Albo wygramy my, albo oni, ludzie dla których żeglarstwo to tylko sposób na zarobienie łatwych pieniędzy i oferowanie usług znikomej jakości. Zatem moi mili... do zobaczenia na wodze. A już niebawem opiszę wam mój arcy ciekawy rejs na... Wyspy Liparyjskie!

Żagle z finałem w sądzie...

Przygodę, którą teraz wam opisze przeżyłem podczas tegorocznych wakacji. Bardzo długo się zbierałem i zastanawiałem czy jest to warte opisania na łamach tego bloga, jednak po dłuższej chwili namysłu stwierdziłem, że warto taki coś napisać, chociażby ku przestrodze innych żeglarzy.

Sprawa o której mówię dotyczy umów na czartery jachtów. Podczas tegorocznych wakacji udało mi się zebrać grupę przyjaciół z którą postanowiłem wyczarterować jacht w Grecji w ostatnim tygodniu sierpnia. Oczywiście sama rezerwacja jachtu i podpisanie umowy nastąpiło dużo wcześniej, bodajże w kwietniu.

Wszyscy bardzo cieszyliśmy się na te wakacje, dla wielu osób z naszej paczki miał to być także pierwszy kontakt z żeglarstwem. Doszło do tego, że mimo, że swą przygodę z żaglami zacząłem w 2007 roku w towarzystwie uchodziłem za eksperta, którym oczywiście nie jestem. W między czasie zrobiłem Międzynarodowy Patent ISSA, a zatem śmiało mogłem sam poprowadzić nasz rejs.

Mogłem.. ale niestety nie mieliśmy okazji. Nieszczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że jedna z naszych koleżanek dość ciężko zachorowała i nie było szans aby do końca września wyszła ze szpitala. Oczywiście, nikt z nas nawet nie myślał aby w takiej sytuacji wybierać się na wakacje. Zgłosiliśmy się do jednej z agencji żeglarskich w której wyjątkowo braliśmy ten jacht. Jakież było nasze zdziwienie gdy obsługująca nas osoba poinformowała nas, że nie ma możliwości zwrotu wpłaconych przez nas pieniędzy! Odwołała się przy tym do umowy którą podpisaliśmy w której jasno było wyszczególnione jaki procent pieniędzy można odzyskać przy rezygnacji z imprezy turystycznej. Oczywiście wszystko to było jak najbardziej niezgodne z polskim prawem w myśl którego przysługiwała nam możliwość rezygnacji z czarteru i odzyskanie wpłaconej kwoty pomniejszonej tylko o koszty realnie poniesione przez biuro żeglarskie.

Jak się skończyło? Otóż jeszcze się nie skończyło bo z firmą u której braliśmy jacht spotykam się w styczniu w sądzie.

Drodzy żeglarze! Wniosek jest prosty! Ostrożnie wybierajmy firmy w których bierzemy czarter lub rejs i zawsze bardzo dokładnie czytajmy umowy!

Kiedy będziemy bezpieczniej żeglować?

Słysząc ciągle o coraz to nowych wypadkach żeglarzy na wodzie nie sposób przejść obok tego obojętnie. Czasami jest to zwykły zbieg okoliczności, nadmiernie rozdmuchany przez radio, prasę i telewizję. Bo jak inaczej nazwać nagonkę na biednych żeglarzy, którym podczas rejsu popsuł się ster a silnik odmawia posłuszeństwa?

Ale są też wypadki o których słysząc aż krew się gotuje! Starsza pani bez żeglarskiego doświadczenie wypożycza mały jacht (w końcu nie trzeba patentów) i zabiera na pokład swoje wnuczki... Pierwszy silniejszy podmuch, jacht się wywraca a cała żeglarska przygoda kończy się cudownym zbiegiem okoliczności bez większej szkody...

Ale przypadek gdy na szkoleniu żeglarskim załoga wypływa na wzburzony, sztormowy Bałtyk... bo chcieli zaliczyć trudne warunki. Podarte żagle, uszkodzony ster i silnik... Gdyby nie pomoc służb ratownictwa morskiego kto wie jak skończyłaby się taka przygoda.

Panowie żeglarze, mam wrażenie, ze czasami przez takie wybryki co poniektórych osób tracimy my wszyscy... wszyscy którzy kochają wiatr, wodę, żagle i bezgraniczną wolność.

Targi żeglarskie Boatshow 2008

Ostatnio miałem okazję uczestniczyć w targach żeglarskich Boatshow 2008. Organizatorzy zapraszali i kusili nas premierami nowych jachtów.

"Żeglarstwo nie jest już elitarnym sportem! Świadczy o tym fakt, że co roku producenci jachtów rozszerzają swoja ofertę i proponują nowe modele łodzi śródlądowych, które nie mają zbyt wygórowanej ceny. W tym roku na BOATSHOW odbędą się premiery kilkunastu takich jachtów, a część z nich nie była jeszcze nawet opływana i dopiero co wyszła z pod „ołówka” konstruktorów.

Jumper 550 Super – trzecie wcielenie najsłynniejszego polskiego jachtu klasy Micro, który w tym roku zdobył brązowy medal na mistrzostwach świata.

Krak 22 – jacht turystyczny o niewielkich rozmiarach (6,7 metrów długości), ale jest bardzo wygodny i ma dużą wysokość - 1,63 metra w kabinie.

Saturn 25 – nowy jacht ze stoczni Moto – Plast, który ma być kompromisem pomiędzy komfortem kabiny, a radością z szybkiego żeglowania.

Storm 22 – łódź zaprojektowana z myślą o weekendowym żeglowaniu, które w zachodniej Europie już dawno stało się bardzo popularne. Konstruktorzy przekonują, że jej wymiary i proporcje zostały starannie przemyślane, tak żeby zapewnić minimum wygody, dużo zadowolenia z żeglowania i jeszcze możliwość przewożenia samochodem osobowym.

Vivien 22 – jacht, który zdobył spore uznanie wśród żeglarzy ze Skandynawii i krajów Europy Zachodniej, a budowany jest przy współpracy ze stocznią Janmor z Głowna"

Niewątpliwą atrakcją dla zwiedzających była budowa jachtu "na żywo". Na cztery dni hala Międzynarodowych Targów Poznańskich zamieniła się w nietypowy park technologiczny. Najlepsi Polscy projektanci i konstruktorzy opowiadali o budowaniu łódki i pokazali krok po kroku co trzeba zrobić, żeby wymarzony jacht nie były tylko ułudą. Wszystko w oparciu o specjalnie przygotowaną skorupę jachtu i profesjonalny osprzęt.

Podsumowując muszę stwierdzić, że na prawdę warto było uczestniczyć w tegorocznych targach żeglarstwa i sportów wodnych Boatshow 2008.

Żeglarstwo w sieci

Przeglądając ostatnio zasoby sieciowe w poszukiwaniu informacji na temat żeglarstwa, udało mi się trafić na nowy, całkiem ciekawy serwis dla żeglarzy a mianowicie sailnews.pl. Przyznam, że nie słyszałem wcześniej o tym serwisie więc może nie jest to żadna nowość, więc w razie czego pokornie proszę czytelników o wybaczenie. Bardzo pozytywną rzeczą, która od razu rzuciła mi się w oczy jest ciekawy, prosty i bardzo czytelny layout. Na stronach portalu czytamy - "Portal żeglarski sailnews.pl jest skierowany zarówno do początkujących żeglarzy jak i doświadczonych wilków morskich....". No cóż, patrząc obiektywnie wśród portali skierowanych do polskich żeglarzy nie wiele jest tego typu serwisów.

Żeglarstwo w naszym kraju z roku na rok zdobywa coraz to większą popularność. Nie chodzi mi tu tylko o żeglarstwo sportowe i regaty ale także o żeglarstwo amatorskie. Wielu początkujących żeglarzy wybiera obecnie jachty do 7,5 m, gdyż na nie nie trzeba posiadać uprawnień żeglarskich. Bardzo zatem mnie cieszy inicjatywa powstania serwisu skierowanego także do tych rzeszy żeglarzy amatorów. W portalu sailnews.pl mogą oni znaleźć między innymi aktualne przepisy żeglarskie, których znajomość wg. mnie jest niezbędna nawet dla najbardziej kochających liberalne podejście do żeglarstwa.

Wiadomo, że bezpieczny żeglarz to dobrze poinformowany żeglarz. Podstawą udanego wypadu na żagle jest znajomość prognozy pogody dla żeglarzy. W portalu sailnews.pl znajduje się dział pogoda a w nim aktualna pogoda dla żeglarzy. W ramach tego działu można znaleźć aktualizowane co godzinę zdjęcia satelitarne oraz coś co stanowi bardzo ciekawe źródło informacji dla żeglarzy a mianowicie aktualna pogoda w wybranych portach i marinach. Z tego co można się wyczytać są to dane pochodzące z automatycznych stacji meteo, aktualizowane co godzinę.

Reasumując zapraszam wszystkich do odwiedzenia portalu żeglarskiego sailnews.pl

Rejs za 570 PLN

To mnie poraziło. Poniedziałkowy wieczór, sprawdzam pocztę e-mail. Wśród wielu maili znajduję newsletter od GlobTourist, firmy z którą regularnie zacząłem rozwijać swoją przygodę z żeglarstwem. Czytam maila i aż mnie zatkało - tygodniowy rejs w Chorwacji za 570 PLN! Do tego transport w obie strony ich autokarem za 360 PLN! To prawdziwa okazja! Na całe szczęście pracy w biurze teraz mało więc skrzyknęliśmy się z chłopakami i wybieramy się w ten rejs! Dziś wyjazd, po powrocie dokładnie opiszę wrażenia z tego rejsu. Zobaczymy czy za taką kwotę, promocyjne rejsy są przeprowadzane tak samo jak te za które trzeba płacić bez promocji.

Dla wszystkich którzy chcieliby zapoznać się z ofertą rejsów i zapisać się do newsletter tej firmy (na prawdę warto) daje ten link - rejsy.

Czarter w Chorwacji

Miały minąć tylko dwa tygodnie do czasu kolejnego mojego rejsu, jednak ze względu na nagły przypływ pracy, nie udało mi się wybrać w ten rejs. Na całe szczęście wysłałem na moje miejsce Tomka, mojego dobrego kolegę i jak się przypadkiem okazało "maniaka" żagli. Po powrocie z rejsu na Wyspach Kanaryjskich, postanowiliśmy zebrać paczkę przyjaciół i popłynąć w długi weekend majowy na jakiś przyjemny rejs. Problem polegał na tym, że po obdzwonieniu większości znanych firm organizujących rejsy, okazało się, że nie ma już miejsc na rejsy w tym terminie. Czy aż tak dużo Polaków wypoczywa pod żaglami?

Nasze "ciśnienie" żeglarskie było jednak tak silne, że nie mogliśmy sobie odmówić spędzenia długiego weekendu na jachcie w Chorwacji. Zwróciliśmy się do firmy GlobTourist z zapytaniem czy nie ma jakiegoś sposobu aby mimo wszystko spędzić ten weekend na jachcie. Okazało się, że jest - jak poinformowała nas pracownica tego biura - trzeba było wyczarterować jacht. Na początku ta perspektywa nas przerażała - cały jacht na naszej głowie, biurokracja i w ogóle.... Do tego wszystkiego trzeba było zebrać ekipę przyjaciół tak aby wyszło taniej. Przerażały nas dwie rzeczy - po pierwsze - koszty, po drugie problem ze znalezieniem skippera. Ale tutaj również firma GlobTourist miło nas zaskoczyła załatwiając za nas wszelkie formalności oraz znajdując nam skipera. Nie musieliśmy się o nic martwić. Było dla nas to o tyle ważne, że nie znamy jeszcze na tyle dobrze światka żeglarzy aby samodzielnie znaleźć dobrego skipera. W końcu to od niego zależy jak spędzimy ten czas.

Pozostała kwestia jachtu - udało nam się zebrać grupę 8 osób więc zdecydowaliśmy się na jacht Bavaria 42. Na początku zastanawialiśmy się czy wszyscy się tam pomieścimy, ale później okazało się że spokojnie na ten jacht weszłoby jeszcze parę osób ;) Po podzieleniu kosztów jachtu i skipera na nas wszystkich otrzymaliśmy wypoczynek w całkiem przyzwoitej cenie. Dla porównania powiem, że za tą kwotę na osobę można by spędzić tydzień w Mielnie... A mimo wszystko mając do wyboru rejs na jachcie w Chorwacji a pobyt w zimnym, majowym Mielnie, zdecydowanie wolę Chorwację ;)

To tyle w tym poście.

Ps. Pełną listę jachtów do czarteru w firmie GlobTourist można znaleźć klikająć ten link - czartery jachtów.

Pierwszy raz pod żaglami!

Jest styczeń.... Na dworze szaro i zimno.... Brrrr.... Aż się nie chce z domu wychodzić... Wspomnieniami wracam do rejsu jaki odbyłem w te wakacje. To był mój pierwszy rejs w życiu. Tak na prawdę w ogóle nie chciałem w nim uczestniczyć, tylko moja dziewczyna się uparła aby w te wakacje zrobić coś innego, jakby polskie morze było nie fajne? ;)

No więc znalazła w internecie firmę GlobTourist, z która popłynęliśmy w rejs po Chorwacji. Początkowo byłem bardzo sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, a już na samą myśl o bujającej się łajbie brała mnie choroba morska. Nie chcąc wylądować na jakiejś tratwie postanowiłem dokładnie sprawdzić tą firmę... Wiecie, kobiety zachwycają się obrazkami, odzywa się w nich ta dusza romantyczki.. Dla mnie liczą się tylko fakty. Wracając do tematu. Zrobiłem mały rekonesans na rynku firm oferujących rejsy i czartery jachtów i okazało się ,że moje maleństwo nawet nie najgorzej wybrało ;) - firma działa od ponad 12 lat, z różnych for internetowych się dowiedziałem iż ma bardzo dużo zadowolonych klientów, a poza tym własny autokar do Chorwacji, a to dla takiego wygodnisia jak ja ma znaczenie ;) . A dlaczego o tym w ogóle wspominam? Bo jak się okazało później, bardzo trudno jest znaleźć firmę która organizuje rejsy na najwyższym poziomie, ale o tym za chwilę.

Nadszedł w końcu dzień wyjazdu. Kobiety mnie po prostu zaskakują jak dużo rzeczy można ze sobą zabrać, upchać to wszystko do walizki.. Tym bardziej płynąc w rejs. Na moją małą uwagę iż jacht może nie mieć takiej wyporności aby udźwignąć cały jej bagaż, ona oczywiście zarzuciła 5 minutowego focha ;) Eh... kobiety.

Nadjechał w końcu autokar - duży, klimatyzowany... Nawet całkiem wygodnie się nim jechało. To mnie mile zaskoczyło, bo patrząc na standard polskich autokarów to spodziewałem się czegoś na wzór pksu a tu proszę - komfort i wygoda!!! Ogólnie nie jestem fanem długich wycieczek autokarowych, ale ich autobus do Chorwacji na szczęście nie trząsł ani nic, więc noc spokojnie spędziłem śpiąc, z małą przerwą na granicach.

Gdy się obudziłem zobaczyłem zupełnie inny krajobraz, wręcz bajeczny! Góry i morze obok siebie! Dla mnie, fana polskiego Bałtyku to było coś dziwnego, a za razem zapierającego dech! Zawsze się śmialiśmy że ona lubi góry, ja kocham morze więc nie za bardzo do siebie pasujemy ;), a tu proszę! Jedno i drugie obok siebie!

Dojechaliśmy w końcu do mariny (tak, normalnie zaczynam używać sloganu żeglarskiego bo wcześniej nazywałem to portem jachtowym). Tu aż mnie zatkało. Pamiętacie może te statki wycieczkowe co pływają po Bałtyku? Tak sobie mniej więcej wyobrażałem ten jacht. A tu proszę! Wszędzie na około duże nowoczesne jachty! Przywitaliśmy się ze skipperem. Bardzo miły, młody człowiek. Zaprowadził nas na jacht gdzie poznaliśmy resztę załogi. Po wejściu pod pokład oniemiałem! Jak dla mnie to był istny luksus! Tym bardziej że otrzymaliśmy dwuosobową kajutę! Oczywiście ja, ze swoimi czarnymi myślami, sprawdziłem czy nic nigdzie nie przecieka, ale wszystko było ok. Skipper chyba to zauważył, i od razu pokazał mi cały jacht, wyposażenie, wszelkie sprzęty ratunkowe. Trochę mi głupio było, tym bardziej że zadawałem mnóstwo pytań. Na całe szczęście pan skipper cały czas był bardzo miły i uprzejmy, cierpliwie o wszystkim opowiadając. Dalszą część dnia spędziliśmy na wzajemnym poznawaniu siebie wzajemnie, jachtu a także podstaw żeglarstwa. Dla mnie, "wilka lądowego" miało to bardzo duże znaczenie ;)

Nazajutrz wypłynęliśmy ze Splitu. Muszę przyznać iż obawiałem się tego momentu, ale wbrew moim obawom, jachtem nie bujało, i nikt z załogi nie dostał choroby morskiej. W zamian było słońce, piękne, bezchmurne niebo oraz szum fal... Jak w raju! W tym momencie zacząłem sobie pluć w brodę, czemu tak późno zdecydowałem się na taki rejs... Człowiek może oderwać się od codziennego życia, problemów i odpłynąć... Dosłownie i w przenośni.... No.. może nie do końca ;) Sam zajmuję się branżą informatyczną a wśród załogantów było małżeństwo informatyków więc czasami schodziliśmy na tematy zawodowe, ale poza tym zero pracy!!! My, nasz jacht, wiatr i woda!

W pewnym momencie skipper postanowił nauczyć nas podstaw żeglowania i przez chwilę, pod jego bacznym nadzorem kierowałem jachtem! Pierwszy raz w życiu! Już wiem co pociąga ludzi morza... Chyba zaraziłem się tym, bo od tamtej pory cały czas myślę o żeglowaniu...
Wszystkie dni rejsu upływały nam na żeglowaniu, zwiedzaniu nadmorskich miasteczek. Szczególnie przypadła mi do gustu kuchnia w Chorwacji. Owoce morza - nie takie jak u nas w sklepach - wszystko świeże i smaczne! A do tego tamtejsze wino....

Największe wrażenie podczas całego rejsu zrobił na mnie nasz port docelowy - piękne miasto Dubrovnik. Wiele słyszałem o pięknie tego miasta ale zobaczyć to wszystko na własne oczy - to jest dopiero przeżycie. Całe miasto, niczym wyjęte ze średniowiecza! Spacerując uliczkami Dubrovnika można odnieść wrażenie że jest się w jednym, wielkim muzeum! Nie bez powodu mówi sę o nim "perła Adriatyku".

Na zakończenie rejsu, wymieniliśmy się numerami telefonów, i postanowiliśmy umówić się na kolejny rejs. W między czasie, na jesieni udało mi się zrobić podstawowe uprawnienia żeglarskie, po długich godzinach spędzonych na nauce.

Jeszcze nie wiemy dokładnie czy zdecydujemy się na rejs czy czarter jachtu, ale zgodnie postanowiliśmy że wybierzemy się z tą samą firmą - po co ryzykować nieudane wakacje - lepiej zaufać już sprawdzonym "instytucjom". Jeżeli kogoś interesują namiary na tą firmę to polecam zapoznać się z ich ofertą na ich stronie internetowej - Globtourist - rejsy oraz czartery jachtów
Tam można znaleźć wszystko. Aaaaa no i jak kogoś interesuje czarter jachtu, to trzeba mieć uprawnienia żeglarskie. W ofercie tej firmy od razu można znaleźć odpowiednie szkolenie.

To tyle w pierwszym poście z tego bloga. Za 2 tygodnie wybieram się w kolejny rejs - tym razem bez mojego kochanie, które niestety musi pracować.... Zastanawiam się tylko teraz, czy ona nie będzie żałować że zabrała mnie w ten rejs ;)